Dzięki strategicznemu zarządzaniu KSM „Przylesie” stała się klejnotem w koronie polskiej spółdzielczości
Rodowód rozpoczął się wraz z założeniem przez pracowników telekomunikacji Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Łączność” 22 maja 1958 r. Po kilku przekształceniach ostateczną nazwę Koszalińska Spółdzielnia Mieszkaniowa „Przylesie” przyjęło zebranie przedstawicieli 18 sierpnia 1978 r.
Od tego czasu spółdzielnia konsekwentnie inwestuje w nowe budownictwo budynków i lokali użytkowych, infrastruktury, a dbałość o zasoby i modernizacje techniczne stały się legendarne w branży i nie ma takiego pola, na którym aktywność zarządu nie jest widoczna.
Budynki pozostają te same, ale nie takie same – wszystkie są podocieplane, widać dbałość o elewacje, systematycznej modernizacji podlegają loggie, instalowane są balustrady ze stali nierdzewnej albo płyty ze szkła. To korzystnie wpływa na wygląd miasta, bo zasoby „Przylesia” to ponad ¼ Koszalina. Kluby osiedlowe prowadzą działalność w stałych sekcjach i grupach zainteresowań dla wszystkich przedziałów wiekowych.
Dzięki wymianie wind na energooszczędne, inteligentnemu oświetleniu, zdalnemu odczytowi wodomierzy i podzielników kosztów ciepła, wymianie instalacji ciepłej wody, dociepleniom stropodachów, wyremontowaniu dachów itd., realne koszty eksploatacji stają się mniejsze (w starszych zasobach zapotrzebowanie na ciepło zmalało o 70%), a zamieszkiwanie komfortowe. W minionych latach zlikwidowano 3,5 tys. gazowych podgrzewaczy wody, eliminując zagrożenie zatrucia czadem. Aktualnie do każdej skrzynki na piętrze doprowadzany jest prąd trójfazowy, dzięki czemu mieszkańcy mogą montować kuchenki zasilane w ten sposób i rezygnować z instalacji gazowych. Spółdzielnia wymienia okna zamortyzowane po 25 latach (plastikowe po 30 latach).
Skąd biorą się na to środki? W każdym budynku kilka do kilkunastu mieszkań przeznaczanych jest na wynajem (ubocznym efektem jest brak możliwości automatycznego powstawania wspólnot z mocy prawa), które przynoszą ok. 2,2 mln zł zysku. Wynajem lokali użytkowych to kolejne ok. 2,5 mln zł. Ze sprzedaży mieszkań spółdzielnia uzyskuje 1,6–2 mln zł. Dywidendy z udziałów w telewizji kablowej stale rozszerzającej zasięg, własnym Zakładzie Remontowym, Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej dopełniają całość. Wszystkie przedsięwzięcia wypracowują rocznie nadwyżkę bilansową ok. 7 mln zł netto, z czego ok. 5 mln zł przeznaczane jest na remonty, zaś ok. 2 mln zł na rozwój.
– Robimy wszystko, żeby nasi członkowie płacili jak najmniej, a zarazem jak najlepiej się im mieszkało – podkreśla Kazimierz Okińczyc, od prawie 28 lat prezes KSM „Przylesie”. – Zarabiamy dla nich, a oni korzystają z dywidendy w postaci dopłat do funduszu remontowego. Wiemy, co i kiedy w danej nieruchomości trzeba zrobić. Mamy dobrą wolę, dobry plan i dobrą kadrę, więc liczę na stabilny rozwój spółdzielni.
KSM „Przylesie” to największa spółdzielnia na Pomorzu i jedna z największych w kraju. Liczy ponad 9,2 tys. lokali mieszkalnych o łącznej powierzchni ponad 478 tys. m2 w 157 budynkach, 79 pawilonów użytkowych i 451 garaży wolnostojących oraz 165 lokali użytkowych i garaży wbudowanych, 8 garaży podziemnych z 321 miejscami postojowymi, jest w posiadaniu ponad 400 tys. m2 gruntów własnościowych i prawie 129 tys. m2 w dzierżawie wieczystej.
Kazimierz Okińczyc, prezes KSM „Przylesie”, laureat Stratega Spółdzielczości 2018:
– Spółdzielczość nie ma szczęścia. Przez lata i dekady od 1990 r. każdy próbował coś z niej zabrać i rozdać, niestety, takie ciągoty odżywają co jakiś czas.
Ostatnie nocne poprawki Senatu do nowelizacji Ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych i sposób,
w jaki zostały wprowadzone, oceniam jako skandaliczne, gdyż przymusowe członkostwo oznacza złamanie podstawowej zasady spółdzielczości i prowadzi do rabunku spółdzielczego majątku. Być może do decydentów, którzy stanowią prawo, do tej pory nie dotarło, że zmieniły się czasy i państwo nie powinno ingerować w to, co nie jest jego własnością. Można nad tym tylko ubolewać.
Oczywiście, w spółdzielczości, jak w każdej branży, jednym się udaje, a innym nie. To jednak powinien regulować rynek, nie Państwo.
Mam nadzieję, że naszej spółdzielni nic nie jest w stanie zaszkodzić. Mamy wizję, strategię, dobre perspektywy i plany na przyszłość. Najważniejsze to konsekwencja i stabilność finansowa, która daje nam zaufanie mieszkańców i kontrahentów.
Kazimierz Okińczyc wystosował list do Prezydenta RP Andrzeja Dudy, Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, Marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego i Premiera Mateusza Morawieckiego, w którym pisze m.in.:
Obowiązkiem Państwa jest stwarzanie warunków do rozwoju sektora spółdzielczości mieszkaniowej w takim samym zakresie jak i innych sektorów gospodarczych. (…) Spółdzielnie są organizacjami dobrowolnymi, dostępnymi dla wszystkich osób mogących korzystać z ich świadczeń i gotowych wypełniać obowiązki związane z członkostwem (…) Niezbędne jest traktowanie spółdzielni mieszkaniowej jak przedsiębiorców i stosowanie wobec spółdzielni zasad opisanych w Konstytucji dla biznesu (…). Spółdzielczy model przedsiębiorczości jest kluczowym czynnikiem urzeczywistnienia rozwoju gospodarczego i społecznego przez skuteczną eliminację biedy, tworzenie nowych miejsc pracy, integrację społeczną oraz partycypację członków w owym rozwoju. Jest najsprawiedliwszym, a w dłuższej perspektywie czasowej najefektywniejszym i najbardziej stabilnym systemem gospodarowania formą własności ze wszystkich, jakie kiedykolwiek zostały wdrożone w światową gospodarkę.