Abramczyk Sp. z o.o.: plusy członkostwa Polski w UE z perspektywy lidera przetwórstwa ryb

Na temat 20 lat obecności Polski w UE, wsparciu polskich firm, a także znaczeniu patriotyzmu gospodarczego rozmawiamy z Czesławem Abramczykiem, prezesem zarządu Abramczyk Sp. z o.o., przedstawicielem rodziny Abramczyk

Jak z perspektywy firmy Abramczyk wygląda bilans dwudziestolecia Polski w UE?

Nasze spojrzenie na historię i rozwój przedsiębiorstwa jest pewnie podobne do wielu innych firm z różnych branż: nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy, gdyby nie rok 2004. Można powiedzieć, że wejście do UE stanowiło dla nas (i nie tylko) skok cywilizacyjny. Dzięki unijnemu wsparciu rozwinęliśmy działalność, wybudowaliśmy nowoczesny zakład, dostaliśmy zastrzyk energii do dalszego działania. Dzięki temu jesteśmy dziś wśród liderów przetwórstwa ryb nie tylko w kraju, ale też za granicą – pozwala nam na to jednolity europejski rynek, traktowanie polskich podmiotów na równi z zachodnimi i poczucie bezpieczeństwa, które daje łatwość podejmowania inwestorskich decyzji.

Jak branża mrożonych ryb i owoców morza zmieniła się przez ostatnie 20 lat?

W naszej branży na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci zaszły ogromne zmiany mające głównie związek z większą dostępnością surowców rybnych dotąd w Polsce mało znanych. Firmy zaczęły po nie sięgać, widząc ich ogromny potencjał, ale przede wszystkim, czując się bezpiecznie w strukturach UE, często z jej bezpośrednim finansowym wsparciem. Z wejściem naszego kraju do Unii wiele zakładów przetwórstwa rybnego odmieniło swoje oblicze. Z zaściankowych wytwórni stały się nowoczesnymi fabrykami wyposażonymi w sprzęt, o jakim wcześniej mogły pomarzyć. Żeby nie było tak idealnie, mierzymy się także z kłopotami… Ponieważ, głównie dzięki unijnemu wsparciu, udało nam się osiągnąć światowy poziom przetwórstwa i staliśmy się konkurencyjni dla europejskich dotychczasowych potentatów niektórych produktów akwakultury, zdarzają się kontrowersyjne rozporządzenia unijne w tym zakresie. Potrzebujemy stałego i rzetelnego wsparcia naszego przedstawicielstwa w UE, które będzie stało na straży interesów naszej branży.

Co możemy zaliczyć do plusów, a co do minusów naszej obecności w UE, w pańskiej opinii?

W mojej opinii minusów jest tak niewiele, a plusy przesłaniają je na tyle, że nie ma sensu o nich w ogóle mówić. Za to plusów chyba nie sposób wymienić jednym tchem. O funduszach unijnych już wspomniałem – wielu firmom pozwoliły one wystartować, innym przetrwać na rynku i rozwinąć skrzydła. Dzięki nim dziś z łatwością konkurujemy jakością i cenami z Zachodem w ramach wspólnego, bezpiecznego rynku. Można powiedzieć, że żyjemy dzisiaj w zupełnie innym świecie. Dzieci urodzone po 2004 roku, dziś już pełnoletnie, nie znają innej rzeczywistości. Dla nich podróżowanie po Europie bez granic, możliwości edukacji i pracy w dowolnym miejscu starego kontynentu są równie naturalne, co oddychanie powietrzem.

Dla mnie osobiście bardzo ważny jest również aspekt ekologiczny – to, że funkcjonujemy w ramach struktur kładących taki nacisk na ochronę środowiska naturalnego, zdegradowanego przez człowieka, które ten sam człowiek musi teraz wziąć w obronę. Liczne dyrektywy w tym zakresie uważam za unijne działania najwyższej rangi, zaraz obok dbałości o wysokie standardy demokratyczne i praworządność w poszczególnych państwach. 

Czy polskie firmy w UE potrzebują dzisiaj wsparcia ze strony rządzących poprzez działania promujące polską przedsiębiorczość, czy raczej innej pomocy?

Myślę, że jesteśmy już na tyle długo w strukturach unijnych, że nie potrzebujemy jako przedsiębiorcy promocji ze strony naszych władz. Potrzebujemy za to zupełnie czego innego: tego, by nam nie przeszkadzano. Bo niestety nadal borykamy się tu, u nas, na własnym podwórku, z ogromną, niepotrzebną biurokracją, skomplikowanymi, dublującymi się procedurami w różnych urzędach i instytucjach. Wypowiadam się tutaj jako przedsiębiorca z branży żywieniowej, jednak wiem, że wielu z nas, niezależnie od prowadzonej działalności, ma podobne odczucia. 

Jakie znaczenie ma dzisiaj pojęcie patriotyzmu gospodarczego w kontekście naszej obecności w UE?

Mottem Unii Europejskiej od 2020 jest „Zjednoczenie w różnorodności”. Świetnie ono odnosi się zarówno do sfery kultury, światopoglądu, ale też gospodarki. Jesteśmy częścią Wspólnoty, korzystamy z licznych przywilejów, które z tego wynikają, ale nie możemy zapomnieć, że żyjemy tu i teraz, w ojczyźnie, za której rozwój jesteśmy nieustannie odpowiedzialni. Dlatego jak najbardziej jestem za krzewieniem patriotyzmu gospodarczego, który przejawiać się może na różne sposoby i jest bardzo nowoczesnym przejawem patriotyzmu w ogóle. Każdy z nas może wspierać polskie, lokalne firmy, wybierając podczas świadomych zakupów ich produkty. A nasze władze powinny tworzyć dobre, funkcjonalne prawo, które stworzy odpowiednie warunki dla ich rozwoju. Z kolei nasze rodzime przedsiębiorstwa powinny poczuwać się np. do uczciwego płacenia podatków w naszym kraju.

Kierujmy się wszyscy, zarówno przedsiębiorcy, jak i konsumenci, dobrem społeczno-ekonomicznym naszej ojczyzny, rodaków, nas i naszych bliskich. Tego uczestnictwo w Unii nie przekreśla, moim zdaniem wręcz przeciwnie, Unia czeka na silne, niezależne podmioty, dobrze osadzone we wspólnotowej rzeczywistości. 

Czy pochodzenie kapitału w zjednoczonej Europie ma dzisiaj jakiekolwiek znaczenie? 

Staram się być człowiekiem środka w wielu kwestiach. Również w tej wydaje mi się, że najwłaściwszym rozwiązaniem będzie racjonalne podejście. Nie demonizowałbym udziału zagranicznego kapitału w Polsce. My jako Polacy w pierwszych latach naszej prawdziwej wolności w latach 90. wiele mu zawdzięczaliśmy, podobnie po wejściu Polski w struktury UE. Jednak, jak we wszystkim, ważny jest tu zdrowy rozsądek. Jesteśmy zdolnym, przedsiębiorczym narodem, dlatego uważam, że polski kapitał powinien, o ile niesie ze sobą możliwości wzrostu i rozwoju, dominować na naszym rynku. Jednakże nie za wszelką cenę.

Jak zapatruje się pan na przyszłość Polski w UE i jakie cele oraz plany mają państwo jako firma i branża na najbliższe lata?

Z niepokojem patrzę na to, co dzieje się w Europie, zarówno w poszczególnych krajach, jak i w samej Unii w kontekście ostatnich wyborów. Zwrot Europy na skrajne prawo jest dla niej moim zdaniem wielkim zagrożeniem, zagrożeniem dla idei jedności. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że stoi ona przed wielkim wyzwaniem, jakim jest narastający kryzys migracyjny, do tej pory niestety UE poniosła na tym polu porażkę, stąd wzrost powodzenia partii populistycznych. Wierzę jednak, że w uda się jej wypracować i wprowadzić w życie dobry plan.

Co do prowadzonego biznesu mamy jako branża jeszcze wiele do osiągnięcia. Sytuacja światowa w akwakulturze jest bardzo zmienna, wpływ na nią ma zarówno geopolityka (np. sankcje wywołane wojną Rosji z Ukrainą), jak i ekologia (coraz bardziej zagrożone gatunki ryb i owoców morza, zrównoważone rybołówstwo, etc.). Chcielibyśmy, by funkcjonowanie w unijnych strukturach nadal gwarantowało nam możliwości korzystania ze wsparcia finansowego, np. na elastyczne zmiany profilu gospodarczego w ramach branży w zależności od surowcowej sytuacji na świecie. A ze swej strony, jako prezes dużego przedsiębiorstwa (nie mylić z wielkimi konsorcjami), życzyłbym sobie i kolegom, by także duże przedsiębiorstwa mogły liczyć na takie właśnie wsparcie.

Podziel się:

Nastepne

Robert Jordan - Bastiony mroku

pon. lip 22 , 2024
Świat nieuchronnie zmierza ku Tarmon Gai’don, Ostatniej Bitwie. Na północy rozpoczyna się ofensywa armii Cienia, hordom trolloków dowodzonych przez Myrddraale przeciwstawiają się, wciąż rozproszone, siły Światłości. Choć Rand al’Thor, Smok Odrodzony, przeżył duchowy przełom, który zwiastuje nadzieję dla świata, wciąż ma przed sobą ogromną pracę do wykonania: militarną i polityczną. Egwene al’Vere zabiega o wielki sojusz królestw, Mat Cauthon staje wreszcie twarzą w twarz z prześladującym go gholam, a armia […]

Nasze programy medialne:

Symbol

Siła

Wybierz Polskie

/tmp/