Dębicka spółka Ventor przez lata konsekwentnie buduje swoją markę, zarówno na rynku krajowym, jak i zagranicznym. Przez kontrahentów postrzegana jest jako solidny partner, a przez lokalną społeczność – jako solidny pracodawca i ważny mecenas. Wszystko dlatego, że w jej codziennym funkcjonowaniu kluczowy jest pryzmat odpowiedzialności. Nominacja do tytułu Symbol Odpowiedzialności Społecznej 2018 tylko to potwierdza
Odpowiedzialność za pracowników
W ciągu 25 lat Ventor wyspecjalizował się i odniósł wiele sukcesów w szeroko pojętym budownictwie przemysłowym, będąc wykonawcą projektów EPC – Engineering, Procurement, Construction. Jest również producentem systemów wentylacyjnych. Obecnie zatrudnia ok. 750 osób. Spośród nich spora grupa to pracownicy związani z firmą od 10, a nawet 15 lat. Normą jest tu także wielopokoleniowość – ojcowie pracują z synami.
– Ten fakt jest wspaniały, bo dla mnie oznacza, że warunki, jakie zapewniamy, sprawiają, że ci ludzie czują się u nas dobrze. Mają zapał do pracy i ambicje, by stać się fachowcami. Zawsze daję szansę wszystkim pracownikom, niezależnie od tego, jakie mają wykształcenie czy specjalność. A specyfika funkcjonowania na rynku norweskim nauczyła nas ponadprzeciętnej dbałości o przepisy i o jakość wykonywanej pracy – mówi Janusz Urbanik, twórca i zarządzający firmą Ventor.
Rzeczywiście, Ventor dba nie tylko o jakość wykonywanej pracy i przestrzeganie przepisów BHP, ale także o zdrowie i komfort psychiczny każdego pracownika. Praca za granicą wiążę się z różnymi emocjami: tęsknotą za domem i rodziną, wyzwaniami zmierzenia się z nowym środowiskiem, z obcym językiem i odmienną kulturą. Ventor wspiera swoich pracowników w tych obszarach. Filozofia firmy zakłada bowiem, że wysoką jakość i wydajność uzyskuje się nie tylko wykonując solidnie swoją pracę, ale również taktując innych z szacunkiem.
– Chcemy wokół siebie mieć pracowników zdrowych mentalnie i etycznie. Ludzi, którzy mają przed sobą cele, a które my im pomagamy realizować. Praca jest skarbem, ale daje nam satysfakcję wtedy, kiedy czemuś służy, a służyć może np. rodzinie, kształceniu dzieci, budowie domu. Jeżeli ktoś pracuje tylko dla pieniędzy, to jest to pozbawione większej głębi – dodaje Janusz Urbanik.
Odpowiedzialność za młodych
Od lat Ventor jest mocno zaangażowany w szkolnictwo zawodowe. Wspiera lokalną szkołę, pomagając kształcić młodych ludzi głównie w tych zawodach, w których firma się specjalizuje. Udział w życiu lokalnej społeczności jest dla prezesa odpowiedzialnością, której nie boi się on podejmować. Wie, że oprócz edukacji niezwykle istotne jest stwarzanie młodym ludziom perspektyw rozwoju, zarówno w kraju, jak i za granicą.
Praca w Norwegii jest rotacyjna: pracownicy wyjeżdżają na trzy tygodnie, po czym wracają na kolejne trzy do Polski. Co istotne, wszyscy pracownicy mają zapewnione przeloty, a w Norwegii – mieszkanie i wyżywienie. Wśród wielu walorów takiego systemu warto podkreślić, że napędza to lokalną gospodarkę, ponieważ zarabiane za granicą niemałe pieniądze są wydawane w Polsce. Praca w systemach rotacyjnych pozwala pracownikom prowadzić normalne życie rodzinne. A na tym firmie i prezesowi bardzo zależy.
– Jeżeli młodzi ludzie będą widzieli możliwość organizacji swojego życia w takim systemie, będą porzucali myśli o wyjeździe z Polski na stałe – wyjaśnia Janusz Urbanik.
Odpowiedzialność za współpracowników
Norwegowie wysoko oceniają pracę Polaków. Ventor wysyła tam swoich pracowników od ponad 20 lat – to najlepsza cenzurka jakości ich pracy. Polacy stanowią główną siłę roboczą w krajach skandynawskich i jest to praca bardzo doceniana. Są sumienni i dobrze zorganizowani. Dzięki temu Ventor dostaje kolejne zlecenia, a jego załoga swoją postawą dobrze świadczy o Polsce. Ale praca w Norwegii pozwala firmie także na inne aspekty rozwoju.
– W Norwegii nauczyliśmy się dobrych praktyk, które przekładamy na pracę w kraju – mówi Janusz Urbanik. – Nasi pracownicy wiedzą, że np. kask, jaki muszą nosić, to obowiązek, który może uratować życie. Kiedy pracownik widzi jakieś zagrożenie czy nietypową sytuację, która pozornie nie musi wyglądać na niebezpieczną, zgłasza to przełożonym. Staramy się wpajać świadomość, że nawet jeżeli na jego pracę to nie wpłynęło, to może zagrozić komuś innemu.
Ta odpowiedzialność jest przenoszona dalej wśród pracowników, którzy dbają o siebie nawzajem. Dzięki temu firma może pochwalić się wysokim stopniem bezpieczeństwa.
Odpowiedzialność za społeczność
Ventor od wielu lat podejmuje działania filantropijne, wspierające lokalną społeczność. Dofinansowanie szkół, placówek medycznych, inicjatyw lokalnych i ogólnopolskich akcji charytatywnych, ale także szeroko zakrojone wsparcie dla różnych inicjatyw – to dla firmy oczywistość. Warto podkreślić, że Janusz Urbanik szczególnie wierzy w sport: zakłada, że kształtuje on charakter i jest najlepszym wychowawcą. Dlatego spółka mocno angażuje się w inicjatywy sportowe. – Niemalże wszystkie dobre cechy nabywa się uprawiając sport – zaznacza prezes. – Gdybym myślał tylko i wyłącznie o zwiększaniu przychodów w firmie, a nie o pracownikach, ich rodzinach i szeroko zakrojonej społeczności, z której się wywodzę, to moja praca nie dawałaby mi satysfakcji. A tak – wiem, że wypełniam wielką misję.
Anna Knapek
Zmiana jest zauważalna
Janusz Urbanik, założyciel i zarządzający firmą Ventor:
– W funkcjonowaniu każdej firmy bardzo ważna jest współpraca z organami sprawdzającymi i nadrzędnymi. W mojej opinii w ciągu ostatnich lat urzędy zmieniły swoje oblicze na bardziej ludzkie. Kontrole przebiegają dziś w dobrej atmosferze, z pełną transparentnością, bez niepotrzebnego stresu. To bardzo budujące dla przedsiębiorców. Widać zmiany w nowej generacji urzędników, którzy są dużo bardziej otwarci i starają się być partnerem dla przedsiębiorcy. Świadomość, że polscy urzędnicy powinni pomagać polskim firmom w normalnym funkcjonowaniu, wzrasta. Problemem natomiast jest wydłużony czas prac w sądach nad konkretnymi sprawami. Postępowania sądowe potrafią w niektórych przypadkach trwać latami. Dużym problemem jest fakt, że urzędnicy często są o pół kroku za przedsiębiorcami, gdy chodzi o bieżącą wiedzę na temat funkcjonowania branży i samej firmy, a przepisy nierzadko nie nadążają za dynamiczną rzeczywistością biznesową. Ale cieszę się, że nareszcie na równi z literą prawa stosowany jest także jego duch.
I cieszę się, że pomoc przedsiębiorcom ze strony państwa zapisana przez premiera Mateusza Morawieckiego w Konstytucji dla Biznesu przestała być w końcu pustym sloganem, a w rzeczywistości jest realizowana. Widoczna jest wiara w twierdzenie, że droga do bogactwa najsilniejszych gospodarek świata wiodła przez dobrej jakości partnerstwo na linii administracja publiczna – przedsiębiorca. Widoczne jest przerwanie błędnego koła wzajemnych egoizmów między przedsiębiorcą a administracją oraz budowanie relacji opartych na zaufaniu i partnerstwie. Państwo polskie nie jest łupieżcą, a polscy przedsiębiorcy nie są kombinatorami. Zrozumiałym przy tym jest, że nie można wszystkiego od razu poprawić, ale najważniejsze jest to, że polska przedsiębiorczość w końcu zaczęła zmierzać w dobrym kierunku.